David Lynch. Wystawa litografii i fotografii
25.11.2009 — 05.01.2010
Galeria ASP Rondo Sztuki / Katowice
Kurator: Marek Zieliński
Wystawa w ramach ⅩⅧ Festiwalu Ars Cameralis
Wystawa w Rondzie Sztuki była okazją do zrozumienia poprzez malarstwo i fotografię niezwykłego języka filmowego, który stał się wyszukanym stylem, określanym poprzez przymiotnik „lynchowski”. W 1997 roku Lynch opisał, co czuje podczas tworzenia grafiki: „To ten sam rodzaj podekscytowania, który towarzyszy ci wtedy, gdy odbierasz zdjęcia z wywołania. Pomimo że sam je zrobiłeś, odbitki nigdy nie wyglądają tak jak to, co widziałeś przez aparat. Zawsze rezultat jest jakimś zaskoczeniem — dokładnie tak samo jest z tworzeniem grafiki. Dzięki akcji i reakcji zaczynają się dziać ekscytujące rzeczy”.
W malarstwie i rysunkach Lyncha wyraźnie widać inspirację ekspresjonistycznym duchem Oskara Kokoschki (u którego chciał studiować), fascynację sposobem przedstawiania przestrzeni, zwolnienia i przyśpieszenia w obrazach Francisa Bacona oraz światem snów Edwarda Hoppera. Jeden z najbardziej cenionych i popularnych dzisiaj reżyserów amerykańskich zaczynał karierę od malarstwa i animacji. Pierwsze filmy krótkometrażowe („Six Figures Getting Sick” i „The Alphabet”) stanowią przejście od dwuwymiarowej przestrzeni płótna do trzeciego wymiaru kina: „Zaczęło się od jednego z moich obrazów. Nie pamiętam, którego — ale był on prawie całkowicie czarny. Jakaś figura zajmowała centrum płótna. Kiedy obserwowałem obraz, poczułem powiew powietrza i spostrzegłem minimalny ruch. Zapragnąłem wtedy, aby moje obrazy zaczęły się poruszać…” („Lynch on Lynch”, 1997)
Fotografie Lyncha podzielić można na kilka kategorii. Jedna z nich to akty, w dużej mierze przetworzone komputerowo, monochromatyczne, surrealistyczne sylwetki kobiet, przypominające postacie z obrazów Francisa Bacona. Reżyser jako bazy używa starych dziewiętnastowiecznych fotogramów, które następnie modyfikuje w Photoshopie. Inną kategorią są fabryki. W zasadzie każdy, kto słyszał coś więcej o Davidzie Lynchu, powinien znać jego zamiłowanie do kultury industrialnej. To przecież ta fascynacja właśnie ściągnęła go do naszego kraju. Lynch z wielką pasją fotografuje w czerni i bieli opuszczone fabryki, próbując dotrzeć do ich najmroczniejszych zakamarków i tajemnic. / źródło: Magazyn „Relaz”